Jak dziś niedziela, to dziś paella! Na początku naszego pobytu w Hiszpanii długo pielęgnowaliśmy tę tradycję. Tak długo, aż nam się znudziła i zaczęliśmy szukać zamienników. Ale od jakiegoś czasu znowu za mną zaczęła chodzić i mam mocne postanowienie powrotu do tradycji. No, może tym razem nie co niedzielę. Dziś co prawda zagościła u nas nie paella, a zbliżony do niej fideuá. Potrawy przygotowuje się praktycznie identycznie, z tą różnicą, że zamiast ryżu stosowanego w paelli, używa się specjalnego makaronu.
Większość przepisów bazuje na rybach, kalmarach i owocach morza. Z naszymi domowymi paellami jest tak, że zawsze stanowią improwizację. Idę na zakupy, kupuję to tamto i później na tej podstawie gotujemy. Przy okazji zwykle wprawiam w śmiech wszystkich dokoła, prosząc o pięć krewetek i pięć muszelek. Oczywiście kupuję składniki nie wiedząc, czego dokładnie potrzebuję, ale i tak jedzenie wychodzi pyszne. A grunt to przyjemność dla podniebienia, a nie rygorystyczne trzymanie się przepisu, prawda?
No to zaczynamy!
Składniki - dzisiaj 'na oko':
Makaron typu fideos*
ok. 1l wywaru rybnego (my używamy z kostki)
krewetki
kalmary
muszelki (hiszpańskie almejas, wg wujka googla milczki)
dojrzałe, soczyste pomidory
cebula
czosnek
natka pietruszki
szafran**
oliwa
* fideos to makaron typu nitki, w Hiszpanii dostępne są różne jego grubości; odmiana wykorzystywana do fideuá jest grubsza i pusta w środku (typ mini-rurek)
** zamiast szafranu można użyć przywiezionej z Hiszpanii ;-) specjalnej mieszanki do paelli, bazującej na szafranie, ale z dodatkiem barwnika; jest to wersja popularna w Hiszpanii, zdecydowanie korzystniejsza dla domowego budżetu
Przygotowanie:
Czosnek i cebulę drobno pokroić. Pomidory sparzyć, obrać ze skórki i pokroić w kawałki. Kalmary pokroić w kostkę. Na rozgrzanej oliwie razem podsmażyć czosnek, cebulę, pomidory i natkę. Dodać owoce morza, całość jeszcze chwilę podsmażyć. Dodać makaron, szafran i wywar. Zmniejszyć ogień i gotować do miękkości makaronu, w razie konieczności podlewając ciepłym wywarem.
Do fideuá podobno dobrze pasuje białe wino o owocowej nucie. My akurat popijaliśmy czerwonym, wyrazistym w smaku i również bardzo pasowało.
---
ps. Tak tęskniłam za tym smakiem, że nawet zjadłam krewetki i muszelki! A przyznam się Wam, że za krewetkami nie przepadam, a muszelek nie lubię. Oto, do czego potrafi doprowadzić emigracja.